Dzisiaj trochę inaczej...
Kilka moich prac, które udało mi się kiedyś napisać. Na początek opowiadanie :
1. OPOWIADANIE O ODWIEDZINACH NA PLANECIE MAŁEGO KSIĘCIA, PODCZAS KTÓRYCH PRZEKONAŁEM SIĘ, CZY CHŁOPIEC WYKORZYSTAŁ WIEDZĘ ZDOBYTĄ OD LISA.
MIAŁEM PEWIEN PLAN. CHCIAŁEM ODWIEDZIĆ MOJEGO MAŁEGO PRZYJACIELA NA JEGO PLANECIE I ZOBACZYĆ CO U NIEGO SŁYCHAĆ. MINĘŁO SPORO CZASU, ODKĄD WIDZIELIŚMY SIĘ PO RAZ OSTATNI.
BARDZO CHCIAŁEM ZOBACZYĆ,CZY BARANEK ZJADŁ JEGO RÓŻĘ, CZY TEŻ NIE.
WYSTARTOWAŁEM Z ZIEMI O PORANKU I NASTĘPNEGO DNIA UDAŁO MI SIĘ DOTRZEĆ NA MIEJSCE. ZOBACZYŁEM WTEDY MAŁEGO KSIĘCIA JAK KLĘCZY OBOK CZEGOŚ I BARDZO SIĘ UŚMIECHA. BYŁO TO TAK PIĘKNE, ZE NIE CHCIAŁEM BURZYĆ TEJ CHWILI. POCZUŁEM JAK WZBIERA WE MNIE RADOŚĆ, ZE MAŁY PRZYJACIEL W KOŃCU JEST SZCZĘŚLIWY. PODSZEDŁEM JEDNAK, A ON NA MÓJ WIDOK ROZPROMIENIŁ SIĘ JESZCZE BARDZIEJ. ZAPYTAŁEM GO JAK SIĘ MIEWA, A ON ODPOWIEDZIAŁ, ZE WSZYSTKO CZEGO CHCIAŁ MIEŚCI SIĘ NA JEGO MALEJ PLANECIE. PRZYJAŹŃ, KTÓREJ NAUCZYŁ GO LIS SPRAWIŁA, ŻE NIE MUSI JUŻ PODRÓŻOWAĆ. JEGO RÓŻA JEST JEDYNYM I WYJĄTKOWYM KWIATEM NA CAŁYM ŚWIECIE. OSWOIŁ TEŻ BARANKA. POTRAFIŁ ODNALEŹĆ GWIAZDY, KTÓRE ŚWIECĄ TYLKO DLA NIEGO. WIDZIAŁEM TĄ OGROMNĄ WDZIĘCZNOŚĆ W JEGO OCZACH I BYŁEM DUMNY, ŻE BYŁ MOIM PRZYJACIELEM.
WSZYSTKO CZEGO SIĘ NAUCZYŁ TEN MAŁY CHŁOPIEC BYŁO TRUDNIEJSZE NIŻ NAM SIĘ WYDAJE. A JA MOGŁEM WRÓCIĆ, ZOSTAWIAJĄC GO POŚRÓD GWIAZD .
2. W MIEJSKIM PARKU ZOBACZYŁEM CHŁOPCA, KTÓRY DŹWIGAŁ NA PLECACH ZŁAMANE SKRZYDŁA. NAPISZ OPOWIADANIE INSPIROWANE MITEM O DEDALU I IKARZE.
PEWNEGO DNIA GDY WRACAŁEM DO DOMU ZOBACZYŁEM MAŁEGO CHŁOPCA, KTÓRY PŁAKAŁ NA ŁAWCE W PARKU. ZASTANAWIAŁEM SIĘ CZY PODEJŚĆ DO NIEGO ALE BAŁEM SIĘ, ŻE GO WYSTRASZĘ.
POMYŚLAŁEM, ŻE BĘDZIE MI PRZYKRO JEŚLI GO TAM ZOSTAWIĘ I POSTANOWIŁEM JEDNAK ZAPYTAĆ GO CO SIĘ STAŁO. CHŁOPIEC POPATRZYŁ NA MNIE SWOIMI NIEBIESKIMI JAK NIEBO OCZAMI I POWIEDZIAŁ, ŻE SPADŁ Z NIEBA. MYŚLAŁEM ŻE ŻARTUJE, LECZ WTEDY SPOSTRZEGŁEM, ŻE TRZYMA W RĘKACH PIÓRO. BYŁO BIAŁE I DUŻE JAKBY POCHODZIŁO OD SKRZYDEŁ PIĘKNEGO PTAKA. USIADŁEM OBOK CHŁOPCA I ZAPYTAŁEM PO CO MU TE PIÓRA. ON ODPOWIEDZIAŁ, ŻE TO SĄ JEGO ZŁAMANE SKRZYDŁA. OPOWIEDZIAŁ MI O TYM, JAK JEGO TATA ZROBIŁ JE DLA NIEGO, ŻEBY MÓGŁ LATAĆ I SPEŁNIAĆ SWOJE MARZENIA. POWIEDZIAŁ JAK ZLEKCEWAŻYŁ JEGO SŁOWA, ABY NIE LECIAŁ ZBYT BLISKO SŁOŃCA, BO CIEPŁO PROMIENI ROZTOPI WOSK I SPADNIE. NIE MÓGŁ POWSTRZYMAĆ ŁEZ, A JA NIE MOGŁEM NIC NA TO PORADZIĆ. POMYŚLAŁEM ŻE NIE MOGĘ GO TAK ZOSTAWIĆ, BO ZAPADAŁ ZMIERZCH I ROBIŁO SIĘ ZIMNO. WZIĄŁEM GO WIĘC NA RĘCE I PRZYTULIŁEM JAK PRZYTULA SIĘ MAŁE DZIECKO. POCZUŁEM JAK SIĘ USPOKAJA I POSZLIŚMY W STRONĘ DOMU. BARDZO CHCIAŁEM MU POMÓC, ALE NIE DO KOŃCA WIEDZIAŁEM JAK.
CHOCIAŻ BYŁ TYKO MAŁYM CHŁOPCEM WIEDZIAŁEM, ŻE SIŁA JEGO MARZEŃ BYŁA OGROMNA I DZISIAJ ZAPROWADZIŁA GO WŁAŚNIE TUTAJ. CHCIAŁEM BYĆ DLA NIEGO KIMŚ W RODZAJU PRZYJACIELA, BO WIEDZIAŁEM ŻE TYLKO WTEDY UDA MI SIĘ MU POMÓC. POSZLIŚMY WIĘC RAZEM, BY STAĆ SIĘ PRZYJACIÓŁMI, A KAŻDY Z NAS MIAŁ SWOJE ZŁAMANE SKRZYDŁA.
Mam nadzieję, że się Wam spodobały 😉
Komentarze
Prześlij komentarz